Nazywany bywa tłumaczem architektury, kolekcjonerem wizualnych absurdów i reporterem polskiego krajobrazu. Lektura jego książek gwarantuje, że nasze spojrzenie na otaczającą nas przestrzeń już nigdy nie będzie takie samo. Uważany jest za twórcę określenia „pasteloza”, które oznacza brak umiaru w stosowaniu pastelowych kolorów w upiększaniu otoczenia. 18 czerwca gościem Miejskiej i Gminnej Biblioteki Publicznej w Nowej Sarzynie był Filip Springer.
Niezwykle udany debiut reporterski o mieście, którego nie ma, czyli „Miedzianka. Historia znikania”, przyniósł mu miejsce w finale Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki 2011 oraz w finale Nagrody Literackiej Nike 2012. „13 pięter” wydana w 2015 i będąca zapisem tragicznych historii, w podstaw których leżało marzenie o własnym kącie, obnażyła luki prawne w systemie, wykorzystywane bezwzględnie przez banki, deweloperów i czyścicieli kamienic. „Miasto Archipelag” to projekt reporterskiej podróży autora przez mniejsze miasta, które były kiedyś stolicami województw. Jeśli ktoś uważa, że architektura jest mało wdzięcznym dla czytelnika tematem, to po wyżej wspomnianych, a także innych książkach Springera z pewnością zmienił lub zmieni zdanie. Tym bardziej po spotkaniu z nim. Springer okazał się bowiem urodzonym gawędziarzem, a zarazem wnikliwym słuchaczem i obserwatorem. Swoimi opowieściami udowodnił, że architektura nie jest hermetyczną dziedziną dostępną tylko wtajemniczonym. Wydaje się to dość zaskakujące, bo autor nie jest z wykształcenia architektem tylko… archeologiem i antropologiem. Zainteresowanie architekturą pojawiło się, gdy pracował jako fotoreporter.
– Czemu architektura? Musiałbym chyba wejść w relację pacjent-terapeuta, żeby dowiedzieć się skąd to się u mnie wzięło. Architektura w tych formach przekazu, które dzisiaj mamy, funkcjonuje w kategoriach takiego dobra luksusowego, czyli zawsze pokazuje się ładne budynki. Na przykład często fotografuje się je o zmierzchu. Generalnie pisze się o architekturze, gdy jakiś spektakularny budynek powstaje. I przez to jak ona funkcjonuje w obiegu publicznym, przyzwyczailiśmy się do tego, że nie jest ona nam niezbędna do życia. Tymczasem architektura jest tą substancją, za pomocą której kontaktujemy się z przestrzenią. Poza architekturą nie ma życia, jak mawiał Aleksander Franta i jak tak na to spojrzeć, to to jak się państwo tutaj czujecie, czyli to, że za chwilę może być nam za gorąco albo jak się mój głos tutaj roznosi, nie zależy tylko od tego jaki mamy humor i czy ja będę ciekawie opowiadał, tylko też od tego, jak jest zorganizowana ta przestrzeń. I w państwa domach również. To jak się w nich czujecie, zależy od tego jak sobie tę przestrzeń zorganizowaliście. Każdy organizuje przestrzeń podświadomie, tak, żeby było mu w niej dobrze. I w tym sensie architektura jest śmiertelnie poważnym tematem, nie takim tematem z „Twojego stylu” ze strony z ładnymi lampami, tylko fundamentalnie ważnym. Totalnie warunkuje nasze bycie w świecie, bo my jesteśmy w przestrzeni. Nie możemy być poza przestrzenią, a formą kształtowania przestrzeni jest architektura. (…) Mam taką wrażliwość budowlaną, że jakiś budynek działa na mnie dobrze lub źle i zastanawiam się czemu tak jest i reportaż, czy w ogóle pisanie idealnie sprawdza się w tym zastanawianiu się. No i dlatego o niej piszę. – wyjaśnił autor.
Springer podkreślił również, że nie pisze książek na zlecenie. – Wszyscy wydawcy już wiedzą, że nie piszę książek zleconych. U mnie jest tak, że ja traktuję ich pisanie jako formę zaspokajania własnej ciekawości. Niezależnie od tego, czy jest to reportaż, czy nie, cały ten proces przygotowywania książki i pisania jest dla mnie przyjemny. Oznacza, że trzeba parę miesięcy spędzić w bibliotece. Ja lubię czytać. Siedzę w bibliotece, piję kawę, czytam i jeszcze ktoś mi za to chce płacić. Najpierw się czyta, potem jedzie się w różne ciekawe miejsca, znajduje różnych ludzi i z nimi sobie gadam. Mam dostęp do miejsc, do których normalnie nie dostałbym się, a tak mam ten glejt, że piszę książkę i ułatwia mi to wejście, gdzie chcę. Na końcu powstaje z tego książka. Mam w głowie pytania dotyczące świata, który mnie otacza i moim narzędziem do odpowiedzenia na te pytania jest napisanie książki. One są same w sobie efektem ubocznym tej ciekawości i tego procesu, no i efektem finansującym zaspokajanie tej ciekawości.
To już kolejne spotkanie autorskie, które odbyło się dzięki Dyskusyjnemu Klubowi Książki, działającemu przy nowosarzyńskiej bibliotece, a sfinansował je Instytut Książki.
Informację zamieściła: Natalia Nowicka, Wydział PW
Fot. Janusz Motyka